Uwaga: ten post jest archiwalny i może zawierać nieaktualne informacje
W ostatnich miesiącach działo się u mnie dużo.
Niestety nie do końca pod względem językowym, ale pod względem życiowym. A co tam się nie działo, był ślub (i jak z tej piosenki: “I weeseele też” 👰), podróż poślubna, a w międzyczasie jeszcze przeprowadzka. 🙀
To na początek trochę prywaty: impreza weselna udała się lepiej, niż mogłam sobie wymarzyć, podróż poślubna też. Chcieliśmy, żeby koniecznie było ciepło, więc wybraliśmy się do… Omanu.
Kierunek trafiony w stu procentach na podróż poślubną. Oman nie jest jeszcze rozwinięty turystycznie, więc była to miła odmiana: tam to nie tylko łatwo było znaleźć pusty leżak, ale nawet całą pustą plażę 😄. A co do przeprowadzki to powiem tylko tyle, że nie spodziewałam się, że w małym mieszkaniu można zgromadzić tak wiele rzeczy. Nie wiem, jak to się wszystko tam zmieściło, chyba mieliśmy jakieś magiczne szafki 😯.
Podzielę się jeszcze tym, że albo już się pojawiło, albo niebawem pojawi się na blogu moje nowe nazwisko. Martyna Siewert jestem, miło poznać 😃.

Ale teraz już w końcu mogę powiedzieć, jak bardzo cieszę się, że to już za mną i mogę wrócić do moich języków i mojego bloga. Bo wszystko fajnie i naprawdę nie żałuję, że podjęłam się zorganizować wesele, ale… Nie bez powodu moim hobby są języki obce, a nie organizacja wesel.
I teraz z pełną uwagą na blogu planuję nowe artykuły, żebyśmy wspólnie zmotywowali się i nauczyli nowych języków. 🔥🔥🔥
Dzisiaj będzie na początek trochę o tym, jak się uczyć, kiedy ciągle jesteśmy zmuszeni przeznaczać czas na zupełnie inne cele.
Czyli jak się uczyć, kiedy life happens.
A potem wspomnę, jak po urlopie czy po dłuższej przerwie zwlec się z metaforycznego i prawdziwego fotela — i ruszyć do celu. Choćby na początku na czworaka.
Na koniec trochę o ambitniejszych planach na zamknięcie roku i w ekstra bonusie trochę o językowych promocjach na Black Friday. Czyli co polecam kupić do nauki języka w ten czarny, ale zakupowo całkiem kolorowy weekend w roku 🤑.

JAK REALIZOWAĆ CEL, KIEDY ŻYCIE HAPPENS
Czasem naprawdę nie ma na coś czasu.
Tylko podkreślę na wstępie, że chodzi tutaj o sytuacje kryzysowe, a nie codzienny niedoczas 😉.
O ile możemy codziennie mieć wymagającą pracę, to nie codziennie, praca nakłada nam się z chorobą, dodatkowym ważnym zleceniem i jeszcze może przeprowadzką.
W ciągu ostatnich kilku tygodni przed weselem już trwały u mnie przygotowania do przeprowadzki. A i nowe miejsce też trzeba była w międzyczasie zacząć ogarniać. I wtedy naprawdę 5 minut nauki języka było wyzwaniem.
Były takie momenty, że nie miałam siły kiwnąć paznokciem, a co dopiero usiąść do kursu online, choćby na 5 minut. To było bez sensu, bo zanim bym choćby ten kurs znalazła i miejsce, w którym skończyłam — to już moje 5 minut na języki by minęło. A ja przypomniałabym sobie, co jeszcze muszę wyszukać i domówić na wesele.
Musiałam więc znaleźć taką metodę, gdzie choćby te 5 minut byłabym faktycznie w stanie maksymalnie wykorzystać na naukę, a nie szukanie materiałów.
Wybór był dosyć oczywisty, bo co innego można zrobić z 5 minutami, jak nie przeznaczyć je na aplikację językową? 📱 Telefon zawsze pod ręką, kilka kliknięć i już mogę się uczyć. I to było moje postanowienie na ten ciężki czas: chociaż 5 minut z aplikacją. Jakąkolwiek i jakkolwiek. To było tylko 5 minut, a mimo to czuję, że dzięki temu poziom języka się utrzymał.
Może przez te 5 minut dziennie na kolejny poziom biegłości w tym okresie nie wskoczyłam, ale to też nie było wtedy moim celem. W tym okresie chodziło mi, żeby z obecnego poziomu zaawansowanie nie spaść. Co przy nauce języka znaczy bardzo wiele. Pamiętasz, jak wiele uciekało wiedzy w szkole przez wakacje?
A naprawdę wystarczy 5 minut z aplikacją, byle codziennie.
U mnie były to aplikacje, z których przed przerwą już korzystałam dosyć aktywnie. Zebranie się do nowej aplikacji nie wchodziło wtedy w grę. W tym okresie korzystałam na zmianę z: FluentU, Busuu i Episode (niezupełnie aplikacja do nauki, ale z historiami audiowizualnymi; ja wybierałam te francuskie).
Teraz już nigdy nie uwierzę w wymówkę: “nie mam czasu”, jeśli mowa o 5 minutach dziennie. Przetestowałam na sobie w hardcorowych warunkach.
Pięć minut zawsze się znajdzie, choćby dom się palił. Dopóki telefon, komputer i wszystkie książki Ci się nie spalą, dasz radę. 😉 🔥🔥

JAK WRÓCIĆ DO NAUKI JĘZYKA PO PRZERWIE
Małymi krokami.
Bo przed tym całym ostatnim szalonym okresem w moim życiu robiłam już intensywne wyzwania italki (16-20 godzin konwersacji w miesiącu). Ale w tym momencie byłam na etapie 5 minut dziennie z aplikacją.
Chyba Ty też widzisz tę przepaść ziejącą pustką? 😸 Pomiędzy 5 minutami pracy z aplikacją a intensywnymi konwersacjami jest odległość jak stąd do Mordoru. Frodo nie doszedł tam w jeden dzień. Ja też nie zamierzam. Żadnych fajnych orłów chętnych mnie tam przenieść na horyzoncie też nie widzę.
Dlatego powoli na spokojnie wracam do mojej językowej rutyny. Zaczęłam na luzie od tego, co aktualnie sprawia mi wielką przyjemność: wróciłam do aplikacji Duolingo. Już kiedyś wspominałam, że Duolingo to aplikacja, do której zawsze wracam. A jeśli jeszcze nie jesteś Duo-fanem, to koniecznie poczytaj sobie więcej o Duolingo tutaj.
Oczywiście teraz spędzam z aplikacją więcej niż pięć minut, o wiele więcej. Bo teraz mam już na to czas. Dziennie wyznaczyłam sobie cel minimum (ważny przy małych krokach): jeden set (czyli cztery historyjki Stories) dziennie. Tak naprawdę robię dziennie teraz około 5 takich setów, a czasami nawet więcej. Ale jeśli jednego dnia robię tylko 1 set, to nie tracę motywacji, bo przecież od początku taki miałam cel 😉.
Ty też, jeśli teraz zaczynasz po przerwie naukę, to koniecznie wyznacz sobie mały dzienny cel. Jak zrobisz więcej — super, ale jak wyznaczysz sobie za duży cel i po paru dniach już go nie zrealizujesz, to prawdopodobnie szybko się poddasz.
Mały krokami budujesz dużą motywację.
Na początek po przerwie też polecam od razu zrobić test poziomujący języka (żeby wiedzieć, na czym stoisz) + uporządkować sobie narzędzia.
Ja już jestem po teście i już prawie zorganizowałam sobie narzędzia, ale jeszcze dopuszczam niewielkie zmiany. Na chwilę obecną poniżej przedstawiam mój plan na grudzień.

PLAN NAUKI JĘZYKA NA GRUDZIEŃ
Poza aplikacją Duolingo…
KONWERSACJE JĘZYKOWE
Najpierw zapiszę się na kilka lekcji z wyprzedzeniem do italki. Chwilowo nie wyobrażam sobie powrotu do nauki bez italki. Ale już planuję porządny research innych równie ciekawych stron oferujących konwersacje.
KURS ONLINE I INNE KUSZĄCE OKAZJE NA BLACK FRIDAY
Ja w grudniu planuję wrócić do kursu francuskiego z gramatyki plus dokończyć niektóre działy z kursu do B2, które przy pierwszym przerabianiu niecierpliwie pominęłam. Teraz będą jak znalazł dla odświeżenia.
I polecam Ci jeszcze artykuł od Actual Fluency, który jest co rok odświeżany i zawiera najlepsze okazje językowe na Black Friday.
Podsumowując, moje plany na grudzień to dalej duuużo Duolingo, kurs językowy Olly’ego i do tego konwersacje na italki i innych platformach, które zamierzam przetestować.
Weekend Black Friday trwa, więc jeśli planujesz zakupić coś do nauki języka, to koniecznie w ten weekend!
A jeśli usłyszysz o jakichś ciekawych innych dobrych promocjach na Black Friday, to koniecznie daj mi znać w komentarzu.
Udanych zakupów! 😊
A JEŚLI CHCESZ PRZYSPIESZYĆ NAUKĘ ANGIELSKIEGO
Najskuteczniej zrobisz to w trakcie regularnych lekcji z nauczycielem.
Zapraszam Cię na lekcję angielskiego 1:1 ze mną!
Każdą lekcję projektuję indywidualnie pod każdego ucznia. Jeśli zdecydujesz się na lekcję ze mną, to dopasuję je do Twoich potrzeb, możliwości czasowych i preferencji co do poruszanych tematów.
O tym, jak wyglądają lekcje ze mną, przeczytasz tutaj.
Napisz do mnie martyna@nakrancujezyka.pl lub zapisz się na darmową konsultację:





