Wyzwanie italki — czyli pół roku konwersacji w miesiąc

nauka języka

Chciałabym mieć znowu ten czas i te możliwości, żeby wyjechać na pół roku za granicę. Ale kiedy ma się trzydzieści lat, to już nie jest (aż) takie proste.

Jakbym się uparła, mogłabym to zrobić. Tylko musiałabym spakować moje wszystkie skarby, z psem włącznie. 🐶 A potem jeszcze zmienić pracę i wynająć mieszkanie. Bułka z masłem z awokado (jestem na diecie, bo wesele). Ano właśnie, byłabym zapomniała, że mam w planach jeszcze wesele. Luz, to też jakoś by się ogarnęło.

Dałoby się, wszystko by się dało. Ale są takie momenty, że dłuższe podróże są po prostu nie na rękę. Za dużo się dzieje, żeby jeszcze zaprzątać sobie głowę przeprowadzkami, biletami, a teraz jeszcze testami. Jeśli miałoby to być tylko dla kaprysu.

Bo jeśli o naukę języka chodzi, to można szybko nauczyć się języka bez wyjeżdżania. Nawet bez wystawiania nogi przez próg.

Jeszcze jakiś czas temu myślałam, że wyjazd ma tę niezastąpioną przewagę przymusu: musisz zacząć mówić, bo sytuacje od Ciebie tego wymagają.

Na szczęście w końcu znalazłam alternatywę idealną: wyzwanie na italki. Okazję na to, aby zmusić się do regularnych konwersacji bez konieczności pakowania walizek.

wyzwanie italki - okazja do konwersacji
Okazja do regularnego mówienia bez pakowania walizek.

O ITALKI

Aplikacja, dzięki której można łatwo i szybko znaleźć lektora każdego języka (i to native speakera, czyli rodzimego użytkownika języka). Jutro masz akurat chwilę wolnego? Na italki w 5 minut (lub w 10, jeśli lubisz wszystko dokładnie sprawdzić, jak ja) znajdziesz lektora, aby ten czas wypełnić. 🚀

Nie musisz się deklarować na pół roku. Nie musisz się deklarować nawet na miesiąc.

Po 30 minutach stwierdzasz, czy to jest to. Lektor nie przypadł Ci do gustu? Ty lubisz gadać o psach, a on o kotach? Czas wyszukać kolejnego!

Nauka języka opiera się na rozmowie, więc z Twoim lektorem MUSI Ci się dobrze gadać. Jesteśmy różni i ani ja, ani nawet Ty, mój drogi czytelniku, nie jesteśmy idealnymi partnerami do rozmowy dla każdego. Myślę, że od razu przybyłoby nam w społeczeństwie ludzi ze znajomością języków, gdyby w szkole można było sobie nauczyciela wybrać samemu.

Na italki to normalne i za ten przywilej nie musisz nic dopłacać. Płacisz osobno za każdą lekcję (a ceny zaczynają się już od 15 złotych).

pół roku konwersacji w miesiąc
Już od 15 złotych za lekcję.

WYZWANIE

Ale ale!

Tak, aplikacja italki jest super, ale pod warunkiem, że się na te lekcje regularnie umówisz. A z tym wiadomo: jak nie ból zęba, to ból serca albo po prostu nowy sezon serialu wypuścili. Życie + uzależnienie od Netflixa rosnące wraz ze wzrostem zaostrzeń przy pandemii. (Aktualizacja: wszystko się otwiera, więc nadzieja na zmiany rośnie 😊).

I tutaj przychodzi z pomocą wyzwanie italki. Założenie wyzwania jest proste: masz rozmawiać w obcym języku przez określoną liczbę godzin. Przez 7 tygodni (lub trochę mnie w zależności od tego, kiedy przystąpisz do wyzwania).

Minimalne wyzwanie to 12 godzin lekcji, a maksymalne 24 godziny.

Jeśli Ciebie też najlepiej motywuje określony deadline, to wyzwanie Ci ten deadline zapewnia.

pół roku konwersacji w miesiąc - nauka języka
Podejmiesz wyzwanie?

NAGRODY

Skoro jest wyzwanie, to muszą też być i nagrody za jego osiągnięcie.
Są i nagrody!

Jakie są to nagrody, to już zależy od liczby godzin konwersacji, które uda Ci się odbyć.

  • 12 godzin: Cyfrowa odznaka
  • 16 godzin: Cyfrowa odznaka i certyfikat ukończenia wyzwania
  • 20 godzin: Cyfrowa odznaka i certyfikat ukończenia wyzwania + zniżka na lekcje 10$ przy wydaniu min. 50$
  • 24 godziny: Cyfrowa odznaka i certyfikat ukończenia wyzwania + zniżka na lekcje 10$ przy wydaniu min. 50$ + (poprzednia edycja: kupon 15$ do wykorzystania na italki + T-shirt + darmowy test językowy o wartości 30$

Pewnie, jak spojrzysz na te nagrody tak na szybko, to myślisz sobie, że te nagrody za 12 czy 16 godzin, to takie nic. Ale uwierz mi, że ta cyfrowa odznaka to naprawdę +100 do satysfakcji. 💯💯💯

A jeśli już o satysfakcji mowa…

Nie ma już italki t-shirt, ale jest test o wartości 30$.

CO DAŁO MI UKOŃCZENIE WYZWANIA

Ogromną satysfakcję.

Wcześniej myślałam, że po 30 minutach mówienia po francusku z mózgu wystrzelą mi fajerwerki. OK, przy tej zupełnie pierwszej godzinnej konwersacji zaiskrzyło się, ale obyło się bez większych eksplozji. Za to po tej godzinie satysfakcja niesamowita. Porównywalna z satysfakcją ruszenia się z kanapy i pójścia na siłownię w bardzo mroźny zimowy wieczór. 😁

Ogromny przyrost słownictwa bez wkuwania.

Konwersacje to najszybsza metoda nauki słówek. Pewnie, żeby zacząć rozmawiać, jakieś minimum musisz znać. Ale potem podczas konwersacji poznajesz słówka, które potrzebujesz znać. Najlepsza część: kiedy uczysz się ich w trakcie konwersacji, jest duża szansa, że zapamiętasz je na dobre.

Pół roku konwersacji w miesiąc.

Wcześniej takich konwersacji po 30 minut odbywałam średnio jedną na tydzień. Teraz zrobiłam takich 30-minutowych lekcji 24! Czyli w ciągu MIESIĄCA wcisnęłam tyle konwersacji, ile robiłabym przez PÓŁ ROKU. To daje do myślenia.

Ekspresowe postępy.


Przy tylu godzinach aktywnej nauki języka nie da się inaczej. W końcu jesteś w stanie zauważyć postępy. U mnie najbardziej było to widoczne na lekcjach z lektorką, z którą odbyłam pierwszą lekcję i potem dwie na samym końcu wyzwania. Jej zdziwienie na mój postęp było same w sobie nagrodą.

Płynne mówienie


Przeskok z poziomu „więcej dukam, niż mówię i niektórych tematów unikam” do poziomu „prowadzę całkiem płynne konwersacje i mówię to, co chcę powiedzieć, a nie to, co powiedzieć potrafię.” Wciąż popełniam błędy i wciąż używam dziwnych słówek, zamiast tych, których w danym kontekście nie znam, a chciałabym użyć — ale mówię i robię to płynnie.

Lepsze rozumienie ze słuchu


Już nie muszę tak często prosić o powtórzenie pytania. Mój poziom rozumienia się zwiększył.

ZŁOTE RADY PRZED WYZWANIEM (które sama chciałabym usłyszeć)

Rezerwuj lekcje na całe wyzwanie z góry

Zdecyduj się, którzy nauczyciele odpowiadają Ci najbardziej i zarezerwuj z nimi lekcje na całe wyzwanie już na początku. Szczególnie jeśli zależy Ci na lekcjach tylko w określonych porach.


Czas, który mam przed pracą przeznaczam na pisanie bloga. Dla mnie lekcje z rana nie wchodziły więc w grę. Musiałam szukać lekcji zaczynających się dopiero po mojej pracy. A że zupełnie wieczorne lekcje też u mnie odpadają, bo po prostu nie mam już wtedy na to siły, to miałam bardzo wąskie okno.

Jeśli masz podobnie niewielkie zasoby dostępnego czasu na lekcje, to spokojnie. Jak ja je wcisnęłam, to Ty też sobie poradzisz. Tylko rezerwuj z góry na całe wyzwanie.

A jeśli coś Ci wyskoczy, to spokojnie, możesz lekcję przełożyć.

Przygotuj sobie fiszki

Nieważne, czy z internetu, aplikacji, kupne czy stworzone szybko samodzielnie na karteczkach samoprzylepnych, Fiszki są bardzo przydatne, można bezboleśnie poszerzyć słownictwo chociaż o kilka słówek przed każdą lekcją. Jeśli potem te słówka wykorzystasz w trakcie lekcji, to już w ogóle masz szansę je od razu utrwalić. Dla mnie awesome.

Przygotuj sobie zeszyt do notatek po lekcji

Tak, może być też plik na Docsach.

Zapisuj tam wszystkie te słówka, które pojawiły się w trakcie rozmowy. Dobrzy lektorzy na italki wypisują nowe słówka na czacie w trakcie rozmowy. Potem warto to wszystko zebrać, przeczytać i przepisać.

Nie oszukujmy się, w trakcie wyzwania może się tak zdarzyć (jak mnie), że lekcje będziesz mieć dzień po dniu. Nie zdziwi mnie, jeśli przy codziennych godzinnych lekcjach czasem nie znajdziesz już czasu na przepisanie wszystkiego do zeszytu. Wtedy przepisz chociaż najważniejsze zwroty.

Nie oszukuj się: jeśli nie zrobisz tego od razu, potem też tego nie zrobisz.

Dokładnie rozplanuj liczbę godzin na każdy tydzień.

Czemu o tym mówię? A bo to był właśnie mój największy błąd.

Na początku potrzebowałam rozgrzewki, więc brałam lekcje po 30 minut. I tak przez dwa tygodnie. W lutym obudziłam się, że w takim tempie, to a) nic z tego nie będzie, b) kreska postępu wyzwania poruszała się tak wolno, że już chciałam pisać do italki, że chyba coś im się popsuło z tą kreską. 😛

W ogóle przy tym wyzwaniu odradzam lekcje 30-minutowe, chyba że na rozgrzewkę. Albo kiedy masz czas na dwie 30-minutowe lekcje dziennie.

Uwielbiam możliwość brania 30-minutowych lekcji, bo łatwo wcisnąć lekcję tej długości nawet w napakowany grafik. Ale przy wyzwaniu dla mnie się nie sprawdzają.

Zaplanuj lekcje dzień po dniu.

Jakkolwiek ciężkie się to wydaje, to naprawdę daje świetne rezultaty. Czasami w poniedziałek po weekendzie było mi ciężko zacząć mówić, a potem skupić się tworzeniu zdań w obcym języku. Ale we wtorek było już z górki. A w czwartek orientowałam się, że nie zastanawiam się, czy potrafię coś powiedzieć. Po prostu mówiłam. Jak było źle, lektorka od razu mnie poprawiała, a ja zyskiwałam kolejną cenną radę.

Także koniecznie stwórz sobie pole do rozpędu.

Rezerwuj lekcje na całe wyzwanie z góry, a też Ci się uda.

TO KIEDY KOLEJNE WYZWANIE?

Bardzo się cieszę, że przystąpiłam do wyzwania italki. Zbierałam się do tego wcześniej dwukrotnie, tym razem zaskoczyło.

Najwięcej uczymy się w praktyce. Jeśli chodzi o język: praktyka to mówienie. Lepiej spędzić te 12 godzin na konwersacje niż dwa razy tyle godzin na naukę z podręcznikiem.

I już wiem, że to na pewno nie będzie ostatni raz, kiedy biorę w nim udział. Już myślę, czy nie rzucić się na jeszcze głębsze wody i nie spróbować zrobić 20 godzin.

Aktualizacja: kolejne wyzwanie właśnie ruszyło! Wyzwanie na italki trwa do 6 lipca. Polecam zapisać się, jak najszybciej, a możesz to zrobić tutaj.

Ja ostatecznie zdecydowałam się tym razem na 16 godzin, ale tych 20 godzin cały czas jeszcze zupełnie nie wykluczam.

Jeśli jeszcze nie znasz italki, to tutaj piszę więcej o tej aplikacji. A może chcesz otrzymać dodatkowe 10$ za odbycie pierwszej lekcji?

Dołączysz do wyzwania? 🙂

0 Comments

Leave a Comment