Czy Ty też miewasz takie chwile, że bardzo, ale to bardzo na czymś Ci zależy, ale… po prostu nie potrafisz się zmusić, aby zacząć nad tym pracować? Z różnych powodów: może nie wiesz, jak się za to zabrać albo czujesz, że zadanie przerasta Cię do tego stopnia, że nic tylko… scrollować Facebooka? Może robisz to właśnie w tym momencie?
Może odwołujesz wszystkie spotkania, bo przecież musisz w końcu zabrać się za ten angielski, czy w końcu zabrać się za esej lub za ten genialny biznesplan, który przyniesie Ci miliony. I tak odmawiasz te wszystkie spotkania towarzyskie, a pożądanych efektów też brak?
Wiem, przez co przechodzisz, sama w ten sposób wycięłam sobie praktycznie cały rok z życia. W typowo studencki sposób moją pierwszą pracę licencjacką pisałam do samego końca i oddałam, jak najpóźniej się dało co do godziny. Wiadomo, że to nie jest tak, że w ogóle wtedy nie odpoczywałam… ale to był taki odpoczynek jak w luksusowej restauracji na tonącym Titanicu.
I gdybym miała maszynę czasu, to na inne rzeczy, które zrobiłam bądź nie zrobiłam, machnęłabym ręką. Ale gdybym mogła sobie zwrócić tamten rok… Jak masz taką machinę, wiesz, gdzie mnie znaleźć 😉, a jak nie… proszę Cię, Ty sobie tego nie rób.
Jeśli nie chcesz już dłużej odkładać zabrania się za ważne rzeczy, tylko po prostu je zrobić, zwalniając miejsce na przyjemności bez stresu — poznaj Nawyk Samodyscypliny, którego autorem jest Neil Fiore.
Jak masz wolny wieczór, zachęcam do sięgnięcia po tę książkę. A jak masz chwilkę, to zapraszam do lektury artykułu. Jak zwykle mam dla Ciebie garść najważniejszych rad, które sobie wynotowałam, abyś Ty już nie musiała 😉.
DLACZEGO METODA FIORE’A DZIAŁA
Neil Fiore podchodzi do tematu inaczej. Nie będzie kazał Ci dzielić zadań na mniejsze części czy ustalać priorytety — to nie ta książka.
Fiore uspokaja i wyjaśnia, że odkładamy działanie nie z lenistwa, ale… z niepokoju. Tego niepokoju, który czujesz przed realizacją projektu dla ważnego klienta czy podjęciem życiowej decyzji. Fiore uświadamia nam, że odkładamy, bo chcemy ten niepokój zagłuszyć i przedstawia skuteczne rozwiązania, jak sobie z tym niepokojem w końcu poradzić.
1. Zastąp „muszę” słowem „wybieram”
Naprawdę nic nie musisz. Nie jesteś jajkiem na patelni, które musi się ściąć. Tylko jak masz siebie do tego przekonać, jeśli nieświadomie sabotujesz swoje własne działania? Chodzi tu o te wszystkie myśli, w których zwracasz się do siebie, jak do ofiary: „muszę”, „powinnam”. Zapomnij o tych słowach i zastąp je fajnymi słowami pełnymi pozytywnej energii: „chcę”, „decyduję”, „będę”, „wybieram”. Taki drobiazg a zupełnie zmienia nastawienie.
Czasami pozornie wydaje się, że nie mamy wyboru, bo przecież musimy odrobić pracę domową albo dokończyć ten raport, bo inaczej musimy się zmierzyć z konsekwencjami. Fiore przekonuje, że uświadomienie sobie, że zrobimy to zadanie, bo nie chcemy dostać jedynki, to nasza decyzja i jeśli już ją podejmujemy, to zaakceptujmy nasz wybór.
Zrobisz coś albo nie zrobisz i zmierzysz się z konsekwencjami. To Ty decydujesz i pamiętaj o tym za każdym razem, kiedy próbujesz siebie samego nakłonić do jakiegoś działania.
2. Zrobione jest lepsze od doskonałego
Jest na sali jakiś perfekcjonista? Ja się przyznaję do tych wszystkich projektów, które nigdy nie powstały w obawie przed tym, że nie będą idealne. Dla perfekcjonisty projekt, który jest zrobiony przeciętnie to projekt nieudany.
Jeśli nie potrafisz wstać z fotela i zabrać się za zadanie, bo przeraża Cię, że nie zrobisz go idealnie… No cóż, siedząc z daleka od zadania, nie zrobisz go w ogóle. Zrobione jest lepsze od doskonałego – pamiętaj! Niedoskonały projekt można zawsze przerobić.
3. Odzyskaj kontrolę nad czasem
Przez kilka dni zapisuj wszystkie czynności, które podejmujesz w ciągu dnia z ilością czasu, którą Ci zajęły. To ćwiczenie uświadamia, że złodzieje czasu (niestety) nie istnieją i drzemka czasem naprawdę potrafi zająć dwie godziny. 😉
To jest idealny sposób dla Ciebie, aby znaleźć czas na naukę języka lub inny cel, który od dawna odkładasz, bo przecież „nie masz czasu”. A potem tak jak ja, uświadamiasz sobie, że, hej, zamiast robić sobie dwie dziesięciominutowe drzemki z rana, można przeznaczyć ten czas na coś, na czym nam zależy. 😄
To jak z odkładaniem na wymarzone wakacje. Jak zbierałam na podróż do Japonii, łatwiej było mi odmówić sobie zakupu nowej sukienki, kiedy wiedziałam, że dzięki temu w Japonii kupię sobie za te pieniądze coś ekstra.
4. Spisz powody, dla których prokrastynujesz
Fiore zachęca do prowadzenia rejestru odkładanych czynności, dzięki któremu skutecznie uświadomisz sobie, kiedy tak naprawdę tracisz czasz. Bo zacząć coś robić, a zbierać się do tego najpierw przez godzinę robi ogromną różnicę. A czasami sama świadomość tego, dlaczego odkładamy działanie, potrafi przerwać ten negatywny tryb automatyczny.
Zastanów się, jakie zadanie odkładasz i spisz, jakie myśli i uczucia Tobą kierują, kiedy to robisz. Spisz, jak się usprawiedliwiasz i co robisz, zamiast działać. Może masz zacząć ważny projekt w pracy, w szkole? I ilość godzin, jaką musisz na niego poświęcić plus fakt, że przecież ten projekt m u s i być idealny paradoksalnie nie pozwala Ci się za niego zabrać w ogóle? Jak się usprawiedliwiasz? Może, że jesteś za bardzo zmęczona? Zamiast tego idziesz po kawę i na pogawędkę, która przeciąga się w nieskończoność. Jak czujesz się potem? Niepokój jeszcze się powiększył, prawda?
Uświadomienie sobie tego cyklu daje do myślenia. Jest duża szansa, że następnym razem zatrzymasz się w połowie drogi po kawę, kiedy sobie uświadomisz, że wcale tej kawy nie potrzebujesz.
5. Duże zadania to duża satysfakcja
Jeśli zamiast wykonywać ważny projekt, robisz mniejsze zadania — zatrzymaj się. To kolejny słaby sposób na ucieczkę od ważnego zadania wywołującego niepokój.
Satysfakcja z realizacji tych mniejszych zadań będzie tak mała, że nie przyćmi w żaden sposób faktu, że nie robisz tego, co naprawdę chcesz zrobić. Także koniecznie weź się za to ważne zadanie od razu i ciesz się satysfakcją z górnej półki.
6. Wymyśl alternatywę dla „końca świata”
Ile razy zdarzyło Ci się pomyśleć, że jak nie zrobisz tego czy owego lub jak zrobisz to źle, to będzie „koniec świata”? Pewnie sporo. U mnie nic lepiej. Co z tym zrobić?
Wyobraź sobie, co się stanie, jak już ten „koniec świata” się wydarzy i wymyśl, co z tym zrobisz. Jak wymyślisz alternatywę, to uświadomisz sobie, że nawet „jeśli”, to jakoś sobie poradzisz, odbierając tym samym jakiemuś tam projektowi moc skończenia Twojego świata.
Dodatkowo zapytaj siebie, co możesz zrobić teraz, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo „końca świata”. Nie uniknąć go, bo to za dużo powiedziane, ale co małego możesz zrobić, aby zwiększyć swoje szanse przed najgorszym.
7. Zastąp „Muszę skończyć” pytaniem „Kiedy znowu zacznę?”
Nastawienie na zakończenie projektu, kiedy projekt raczkuje, to nie jest dobre nastawienie. To nastawienie, które podsyca stres. Zamiast tego nie myśl o końcu w ogóle, tylko skup się na tym, kiedy znowu możesz zacząć pracować nad projektem i trochę ruszyć go do przodu.
Jak tylko najdzie Cię ochota na rozpamiętywanie, dlaczego nie zabrałaś się za to ważne zadanie wieki temu, to jak najszybciej zostaw te myśli tam, gdzie ich miejsc. Zamiast tego koniecznie skup się na tym, co można zrobić teraz. Zadaj sobie pytanie: „Co mogę zrobić teraz?” I zrób to. Chociaż najmniejszą czynność, baby steps.
Może akurat w tej chwili nie masz czasu i warunków do pracy, wtedy koniecznie zadaj sobie pytanie: „Kiedy znowu mogę zacząć?”. Za którymś razem, jak zaczniesz – uda Ci się też i skończyć.
8. Zrób jeden mały krok.
Jeśli zadanie Cię przeraża, wydaje się nie do ogarnięcia jak puzzle przedstawiające niebo w 10000 kawałkach. Wtedy koniecznie pomyśl o jednej małej rzeczy, którą możesz zrobić, aby chociaż odrobinę ruszyć z miejsca. Jeden mały krok dasz radę zrobić. Wierzę w Ciebie ❤️.
9. Pamiętaj o rozrywce
Wykluczenie rozrywki z życia, bo „ja mam tyle pracy!”, to bardzo zły pomysł. Wtedy praca zaczyna nas jeszcze bardziej przytłaczać i kusić do ciągłej prokrastynacji. Pamiętasz, jak dużo zrobiłaś z rana, kiedy wiedziałaś, że wieczorem idziesz na imprezę do Tomka? Mało czasu na pracę, to też mało czasu na odkładanie pracy.
Wykształtuj w sobie nawyk wykonywania ważnej dla Ciebie pracy przed przyjemnością. Wtedy przyjemność będzie smakować tak smacznie jak Nutella na diecie, a praca zacznie się kojarzyć pozytywnie ze wstępem do rozrywki.
10. To tylko 30 minut
Jeśli nie możesz się zabrać za działanie. Pozwól sobie zabrać się za nie tylko na 30 minut. 30 minut nie brzmi tak przerażająco, a wystarczy, aby posunąć Twój projekt o krok bliżej w kierunku jego realizacji. Przecież wiesz, że często najtrudniejszy moment pracy, to zabranie się za nią. Za pomocą krótkich serii łatwiej będzie Ci przezwyciężyć bierność, a po którejś takiej 30-minutowej sesji przecież w końcu skończysz. Jeśli przeraża Cię 30 minut, może to być nawet 15 – ważne, aby zacząć.
Tutaj przyda Ci się aplikacja Pomodoro.
11. Zapisuj każdą odbytą sesję pracy
Zapisywanie wykonanej pracy działa bardzo motywująco. Zobaczysz, niewiele zajmuje, a aż chcesz pracować więcej, aby na przykład poprawić swój „rekord” tygodniowy pod względem ilości spędzonego czasu na ważnej dla Ciebie czynności. Motywuje do działania jak naleśniki z czekoladą do wstania z samego rana, aby się na nie załapać.
12. Wykorzystaj odwrotną psychologię
Zamiast myśleć, jak mało czasu masz na odpoczynek, pomyśl jak mało czasu masz na pracę! Zapisz w harmonogramie wszystkie momenty w ciągu dnia, kiedy nie możesz pracować: lunch, przerwy, spacer z Toffikiem, wizytę u lekarza czy urodziny cioci Gabrysi. Dodatkowo wyznacz sobie przynajmniej jeden dzień w całości na odpoczynek i każdego dnia staraj się nie pracować w skupieniu więcej niż 5 godzin.
Co się wtedy stanie? Nagle widzisz, że praca nie dominuje w harmonogramie, więc wcale nie ma przed czym się tak buntować. Teraz to, co najwyżej możesz się buntować przed mało ilością praca — i o to chodzi.
13. Kończ w łatwiejszym momencie
Skoro już siedzisz nad zadaniem, posiedź jeszcze chociaż te 5-10 minut dłużej i wymyśl choćby tymczasowe rozwiązanie dla trudnego problemu, choćby pierwsze lepsze, które przychodzi Ci do głowy. Czasami to wystarczy, aby naprowadzić Cię na to właściwe. Powrót do zadania po przerwie nie będzie tak trudny z perspektywą, że coś tam już masz, może i byle jakieś rozwiązanie, ale j a k i e ś.
14. Pamiętaj, że zawsze będą takie dni, w które nie dasz rady pracować
Życie happens. Możesz mieć najlepiej zaplanowany dzień jutrzejszy, ale życie nie pozwoli zrealizować Ci żadnego punktu. Każdy miewa takie dni, nawet Fiore, który pisze książki o produktywności.
To, co możesz zrobić, to się z tym pogodzić. A jeśli dasz radę, to spróbuj pracować w takie dni chociaż 30 minut (moim zdaniem wystarczy nawet 15). Ważne, że zrobisz cokolwiek w kierunku osiągnięcia celu. Nawet 15 minut sprawia, że następnego dnia o wiele łatwiej zabrać się za działanie. Silniki produktywności są cały czas na chodzie i następnego dnia można od razu ruszać dalej. 🚗
15. Trochę medytacji nie zaszkodzi
Znasz techniki relaksacyjne? Na pewno coś tam obiło Ci się o uszy albo już z nich od dawna korzystasz. Najprostsza technika to po prostu zamknąć oczy i posiedzieć tak przez chwilę w spokoju, skupiając się na oddechu i relaksowaniu wszystkich partii ciała po kolei.
Fiore proponuje dodatkowo, aby starać się zapomnieć o przeszłości i przyszłości, a nastawić się na teraźniejszość. W końcu możesz wpłynąć tylko na to, co dzieje się w tym momencie, więc po co masz się martwić o to, co Twój szef czy profesor powie jutro. Skup się dzisiaj na tym, aby jutro wypowiedział się w samych superlatywach.
16. Notuj rozpraszacze na osobnej kartce
Jeśli pracujesz nad swoim ważnym projektem, a po głowie błąka Ci się tyle myśli co w Halloween duchów — notuj je na osobnej kartce, aby zająć się nimi później. Może nagle w trakcie nauki przypomną Ci się niezapłacone rachunki lub brak zimnej Coli w lodówce. Zapisz wszystko i, o ile to nie jest przypalające się w piekarniku brownie, zajmij się tym później.
17. Praca i tak Cię dogoni — równie dobrze możesz wyjść jej naprzeciw
Niby prosta rzecz, ale sama na studiach wielokrotnie uciekałam przed pisaniem prac, myślałam, że ucieknę przed nimi, oglądając film. A potem tylko jeszcze większy czułam niepokój.
Taka prosta rzecz, a tak trudna do zrozumienia. Na studiach wielokrotnie żyłam w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, w której logiczne dla mnie było, że przed napisaniem pracy można uciec, oglądając film.
Działało przez te półtorej godziny, a potem trzeba było wrócić i zmierzyć się z jeszcze większym niepokojem. W ten sposób nie uciekniesz i Ty też o tym wiesz. Zmierz się z zadaniem choć przez chwilę, a potem nie uciekaj, ale nagrodź się filmem, a będzie dobrze.
To jedna z tych książek, którą od dawna chciałam mieć na swojej półce. Zupełnie zmienia nastawienie do działania: nie odkładamy działania, bo jesteśmy leniwi, tylko dlatego, że odczuwamy przytłaczający niepokój, którego nie do końca jesteśmy świadomi.
Z lenistwem ciężko dyskutować, ale niepokój można zrozumieć i ogarnąć. Mam nadzieję, że wypisane przeze mnie wskazówki od Fiore’a zmienią też Twoje nastawienie i w końcu uda Ci się zabrać za to, co odkładasz już od wieków.
2 Comments
Ewa
Dokładnie na to cierpię! Dzięki za ten wpis.
Martyna Niedziółka
Ewo, mam nadzieję, że pomoże!😊